Reklama

W serialu jak w życiu

"Jak dwie połówki jabłka" – mówi się o nich. Słynne małżeństwa z lubianych polskich seriali przez lata pokazywały nam, jak pięknie jest żyć we dwoje.

Były to pary, których dzieje odzwierciedlały sprawy znane  z codzienności: radości, smutki, wspólne wychowywanie dzieci, pracę, odpoczynek... Dla wielu stały się wzorem do naśladowania - uczyły szacunku,  zaufania, troski o drugiego. Każda z nich inna, z odmienną historią. Łączy je jedno: w naszej świadomości zapisały się jako monolit - nie "ona i on", tylko "oni". Po prostu rodzina!

1. Inżynierostwo Karwowscy

Reklama

Madzia i Stefan - bohaterowie "Czterdziestolatka" - to wyjątkowy przykład zgranego serialowego duetu. On - budowlaniec, ona urocza laborantka. Dwójka dzieci: córka  i syn, mieszkanie z wielkiej płyty w warszawskim bloku przy ul. Pięknej, pod blokiem  "maluch", czyli fiat 126 p. Typowa rodzina z czasów PRL-u, oparta na cieple i wzajemnym przywiązaniu. Anna Seniuk i Andrzej Kopiczyński wcielili się w te role brawurowo, a odgrywanie tej małżeńskiej pary bardzo ich do siebie zbliżyło.

- To była praca przyjemna  i bardzo twórcza. Rozumieliśmy się w pół słowa, mieliśmy podobne poczucie humoru, podejście do wielu spraw, lubiliśmy się najzwyczajniej  w świecie, co czuło się doskonale na ekranie - wspomina pani Anna Seniuk.

Małżeństwo przez nich wykreowane nie było związkiem idealnym. Na co dzień zgodni  i jednomyślni, miewali też gorsze dni. Czasem zdarzały się kłótnie, co więcej - niekiedy któreś z nich ulegało fascynacjom pozamałżeńskim, na szczęście tylko platonicznie. Wychowywanie dzieci również dostarczało wyzwań; kłopoty sprawiali sąsiedzi, goście, stres w pracy i poza nią.

Czasami trzeba było stawić czoła nieoczekiwanym przeciwnościom, jak choćby najazd rodziny Madzi, kiedy to ojciec (Władysław Hańcza)  i brat (Janusz Gajos) przybywali z dalekiej Hajnówki i krytykowali warszawskie życie, jakie stworzył ich córce zięć oraz szwagier. Pani Karwowska była między młotem a kowadłem, zawsze jednak lojalna wobec męża, którego kochała bez względu na to, co by się nie działo. On zresztą też - inżynier Karwowski to wzorzec głowy domu, który się marzy każdej kobiecie. Doskonały ojciec, dobry przyjaciel, przyzwoity człowiek. No i co ważne... wpatrzony w żonę!

Małżonkowie Karwowscy funkcjonują wciąż w świadomości Polaków, znają je kolejne pokolenia.

- Do dziś zdarza się, że ludzie zwracają się do mnie serialowym imieniem. Przyzwyczaiłam się, reaguję jak na własne - przyznaje pani Anna. Ostatnio powstał nawet fan club jej postaci - Madzi Karwowskiej z domu Sławek.

- Zdumiało mnie, kiedy dowiedziałam się, że wędrują szlakiem miejsc związanych  z naszymi bohaterami, fotografują je, korespondują ze mną, dopytują się. Odwiedzili nawet grób mojego nieodżałowanego, serialowego męża, Andrzeja Kopiczyńskiego, który odszedł kilka lat temu. Doprawdy to wzruszające - mówi aktorka, ciesząc się, że pamięć o Karwowskich wciąż trwa, a historia ich miłości zdaje się nie mieć końca.

2. Mostowiakowie z "M jak miłość"

Para-legenda, stworzona przez aktorski duet: Teresę Lipowską i Witolda Pyrkosza. Małżeństwo z długim, ponad 50-letnim stażem, niezachwiany bastion dla licznej, kochającej się rodziny. Ich relacja - pełna wsparcia, zaufania, wzajemnej czułości i uczciwości - pozwoliła zbudować kochającą się, wielopokoleniową rodzinę. Barbara i Lucjan wychowali czworo dzieci, doczekali się gromadki wnuków oraz przyszywanych wnuków. Z czasem rodzina zaczęła się powiększać o ich żony, mężów, powinowatych. Każdy wiedział, że w Grabinie znajdzie azyl, dobrą radę, pomoc.  Że Barbara zawsze zadba, by było coś pysznego do jedzenia.  A Lucjan zażartuje i razem znajdą sposób, jak wyjść z kłopotów i wspólnie cieszyć się szczęściem bliskich  i swoim. Bo małżonkowie, mimo otwartego serca dla innych, nie zapominali nigdy o łączącej ich więzi. Bywało, że się kłócili: Barbara siłą aplikowała mu leki, znosiła humory, różne przywary. On nie pozostawał jej dłużny - zarzucał wścibstwo i nadopiekuńczość, boczył się. Ale jedno za drugie skoczyłoby w ogień!

Byli z nami przez długie lata. "M jak miłość" powstał  pod koniec ubiegłego wieku, pierwszy odcinek wyemitowano w 2000 r. Mostowiakowie-seniorzy stanowili od początku trzon tej opowieści i serce serialu. Nagle przyszło nieszczęście - w 2017 r. zmarł Witold Pyrkosz, niezapomniany odtwórca roli Lucjana.  W konsekwencji, parę miesięcy później, scenarzyści uśmiercili też jego bohatera. Żalu po śmierci nestora rodu Mostowiaków nie kryła serialowa żona, Teresa Lipowska, która przyjaźniła się z aktorem: - Ciągle nie mogę się z tym pogodzić, że idę na plan, a tam go nie ma! Pracowaliśmy razem siedemnaście lat. Zawsze siedział obok mnie na planie,  a na zapleczu rozmawialiśmy  o prywatnych sprawach. I nagle to miejsce jest puste! Często myślę, że Witek zaraz wejdzie - mówiła po jego odejściu. - Bo to przecież niemożliwe, że go nie ma. 

3. Lubiczowie z "Klanu"

Krystyna i Paweł byli bohaterami najdłuższej stażem polskiej telenoweli, emitowanej od 1997 r. W ich rolach wystąpili Agnieszka Kotulanka i Tomasz Stockinger, tworząc wspólnie duet marzeń: pięknych i młodych. On - lekarz z doskonale zapowiadającą się karierą, ona  - pracownik naukowy, językoznawca; w domu dwie córeczki, po latach jeszcze syn. Mieszkali w okazałej willi  w Warszawie, bez materialnych trosk. Wokół mieli życzliwych ludzi, rodzinę, przyjaciół i... ocean miłości, który łączył tę parę od lat.

Mało jednak brakowało, by obrazek ten nie wyglądał tak sielankowo, bowiem scenarzyści mieli różne zamiary wobec tej pary, o czym dobrze pamięta Tomasz Stockinger, czyli serialowy doktor Lubicz:

- Już w pierwszych latach trwania serialu autorzy wpadli na pomysł, by "uatrakcyjnić" życie Pawła i Krystyny jakimś romansem: może kochanek, może kochanka... Poprosiliśmy wówczas z Agnieszką Kotulanką, żeby nam dali spokój i pozwolili być dalej szczęśliwym, udanym małżeństwem. Okazało się to strzałem  w dziesiątkę i przyniosło nam wiele sympatii i nagród, z Telekamerami na czele - wspomina aktor. - I choć publiczność zaakceptowała w pełni ten nasz sposób na życie, to jednak kiedy minęło już trochę lat, znów powróciła myśl, by trochę "popsuć" sielankę  - i tym razem to koło Pawła zaczęła się kręcić jakaś kobieta. Wówczas przyszedł list od emerytów z Nowej Huty, którzy zagrozili produkcji, że jeśli Lubicz zdradzi żonę, to oni... wyrzucą swoje telewizory przez okno. Bo wszystkim się to może zdarzyć, ale Pawłowi i Krystynie nie!

Tekst pochodzi z magazynu

Tina
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy